Po dwóch dniach spędzonych w Ustce ruszamy dalej na wschód
Przed odjazdem Julcia przygotowała ślimakom domek z liści
Mimo pękniętej śruby przy wózku udało nam się dojechać do Rowów i naprawić usterkę
Do południa padał deszcz i dopiero po godzinie 12 skorzystaliśmy z przejaśnienia i wskoczyliśmy na nasze rowery
Neoromański kościół w Rowach z 1848 r. zbudowany z głazów polodowcowych
Tym razem nie wytrzymała tej ekstremalnej próby terenowej śrubka z drugiej strony wózka, gdzie ona jest? - Słowiński PN
Prawie 8 kilometrowy błotny odcinek Rowy - Gardna Wielka pokonaliśmy resztkami sił - Słowiński PN
W końcu można chwilę odpocząć i wyczyścić zabłocone do granic możliwości rowery - Słowiński PN
Szczęśliwi że przejechaliśmy ten błotny odcinek, przy naszych załadowanych rowerach i ciągniętym wózku było to nie lada sztuką - Słowiński PN
Okolice jeziora Gardno to teren bagienny i podmokły - Słowiński PN
W końcu nasze ukochane trelinki, w porównaniu do tego po czym jechaliśmy chwilę wcześniej można stwierdzić, że jest to autostrada - Słowiński PN